Berlin->Amsterdam->Rotterdam->Berlin->Konin

Tajny

Wyjazd z Choszczna do Berlina o godzinie 03:00 rano z niedzieli na poniedziałek. Zalecieliśmy na baze do Szczecina tata wypisał rachunki i na Kołbaskowo, tam pięknie bez kolejki śmigneliśmy na Niemiecką strone... Ja wytrzymałem tylko do ringu, całą noc i cały poprzedni dzień nie spałem i oczy same mi sie zamykały... Ringiem było zaledwie jedną godzinke jazdy. Zjechaliśmy do Berlina z tamtąd przegonili nas z ładunkiem do Podstamu. No to zalecieliśmy. Tam nas rozładowali. Już wiedzieliśmy, że załadować się mamy na Amsterdam w Grossbereen. Pojechaliśmy, staliśmy pół dnia, zanim nas zawołali. Czas przegięty prawie o 8h (na szczęście to czas pracy, bo czasu jazdy mieliśmy ok. 5h). Wyjechaliśmy na autostrade na dzikusa stanąć na pauze... Wstaliśmy jedzonko i w drogę do Amsterdamu. A2 potem na Oldenzal i na Amsterdam. Wszystko ładnie pięknie poszło. Zjeżdżamy zjazdem na Zone, a w laptopie nie mamy takich dróg. Wbiliśmy się w jakąś uliczke, tato poszedł sie spytać o droge. Jakaś kobieta nam pomogła, ale jednak te 200m musieliśmy tyłem wypierdzielać pod górke na ulice... Wyjechaliśmy i ujechaliśmy jakieś 500m zobaczyłem jakąś dużą kopułe... Podjechaliśmy bliżej okazało się, że to station Ajax Amsterdam, więc ja za fonik i trzask foteczke. Dojechaliśmy na firme, a dokładnie DHL i zrzuciliśmy to co mieliśmy na zestawie... Wyjechaliśmy na autostrade szukać parkingu, nigdzie nie było od Amsterdamu odjechaliśmy w strone Niemiec 50 km. Rano o 9h przyszedł sms o miejscu załadunku. Musieliśmy w 3h dolecieć do Rotterdamu. Nie zdążyliśmy na czas Very Happy

Ale podjechaliśmy spotkaliśmy w Porcie w Rotterdamie na tej firmie co się ładowaliśmy dwóch Driverów z Polski jeden był z synem niebieskim DAFikiem pod szarą plandeką, a drugi to Scania 114L 380 tandem PKS Gorzów Wlkp. czyli nasz Very Happy

(Mój wujek tam dosyć długo pracuje). Kierman z niebieskiego DAFa zaprosił tate na kawe, a jego syn miał przyjść do mnie. Ja siedze czekam 15 minut, 20 minut nie ma go... Wkurzyłem sie odpaliłem laptopa i webasto i se sam siedziałem i rysowałem mange... Potem oni odjechali pod załadunek, my też. Dostaliśmy rampe obok PKSa. No to wyszliśmy, i gadaliśmy z kierowcą... Fajny murzyn nas ładował... Very Happy

Pogadaliśmy z nim pośmialiśmy się... Naprawde spoko gość... Potem zgadaliśmy sie z PKSem i mieliśmy w tym samym miejscu zrzutke w Berlinie, ale on był wypauzowany i odrazu ruszył... My dojechaliśmy na drugi dzień rano... Rozładowywali jego od godziny 9 rano do 15... Nas od 15 do 18. I Wypad na załadunek, prawie w centrum Berlina... Tam załadowaliśmy maszyny i na Konin... Podczas jazdy wypierdzieliła nam sie jedna maszyna, ważąca 600kg tata z Łotyszem na parkingu ją podnosili, tata troche się poobijał, bo osuneła na niego podczas podnoszenia. Przełożyli nam aviso Very Happy

I rura na domek Very Happy

W domu byliśmy ok. godziny 18. A na poniedziałek tata jedzie zrzucić to w Koninie...

ZDJĘCIA W MOJEJ GALERII